Jak i gdzie bezpiecznik pogłębia swoją wiedzę czyli szkoleniowy galimatias
Długi weekend powoduje że człowiek ma więcej czasu i możliwości by coś napisać stąd podejmuje wyzwanie by przyjrzeć się ofercie szkoleń w branży bezpieczeństwa.
Wpis też jest powodowany tym że ostatni okres w SASMA jest bardzo intensywny i realizowane zadania powodują że dostrzegamy co jest potrzebne w praktyce a co jest tylko zbędnym balastem.
Czy w ogóle warto się szkolić i pracować nad swoim warsztatem wiedzy?
Pytanie wydaje się retoryczne bo człowiek uczy się całe życie (przynajmniej ja tak uważam) jednak jak to się ma do bezpieczników a także oferty szkoleń na naszym lokalnym rynku.
Opisywałem w naszej książce (Bezpieczeństwo biznesu w XXI wieku) sytuację jaka spotkała mnie na rozmowie w biurze pewnej dużej korporacji.
Pan prawnik warto dodać że narodowości polskiej przywitał mnie słowami "co mi możesz powiedzieć o bezpieczeństwie, ja mam brata w policji więc wiem wszystko"
Patrząc z tego punktu wiedzenia absolutnie nie należy się szkolić, żyjemy w kraju ekspertów którzy są w stanie komentować wszystko począwszy od zamachów terrorystycznych choć nigdy żadnego terrorysty na oczy nie wiedzieli, poprzez zasady działania bezpieczeństwa w dużych korporacjach (samemu a jakże nigdy w normalnym biznesie nie pracując) a skończywszy na opiniowaniu propozycji okrętów podwodnych proponowanych Polsce w przetargu (tak tak są tacy eksperci) chociaż wiedzą o nich tyle co ja czyli bardzo mało.
Gdy jednak pchani pędem do wiedzy zdecydujemy się wydać nasze ciężko zarobione pieniążki na szkolenie które będzie nam przydatne w pracy bezpiecznika i którym zaimponujemy naszemu pracodawcy staniemy przed nie lada wyzwaniem analizując rynek ofert.
Przeanalizujmy zatem raze oferty szkoleń tych które zalewają rynek.
Na początek te które moim zdaniem można sobie spokojnie odpuścić biorąc pod uwagę pracę jako bezpiecznik.
Teraz pytanie - czy brak szkoleń wynika z tego że mało osób czuje chęć podnosić swoje kwalifikacje i to się nie opłaca dla firm szkoleniowych? (podaż a popyt) czy też z braku odpowiednich trenerów (ugruntowana i potwierdzona wiedza praktyczna) bo w końcu bezpieczeństwo biznesu nie jest u nas jeszcze na tym poziomie co innych zachodnich kulturach.
Jest jeszcze inna możliwość - może szkolenia z bezpieczeństwa biznesu nie są tak "sexy" jak anty-terrorystyczne i o tym może mówić każdy bo nikt nie mówi "sprawdzam"?
Ja nie znam odpowiedzi a Wy?
Pozostaje żałować że nikt tego nie dostrzega a firmy oferujące szkolenia na zachodzie nie dają rady przerobić wszystkich chętnych.
Wpis też jest powodowany tym że ostatni okres w SASMA jest bardzo intensywny i realizowane zadania powodują że dostrzegamy co jest potrzebne w praktyce a co jest tylko zbędnym balastem.
Czy w ogóle warto się szkolić i pracować nad swoim warsztatem wiedzy?
Pytanie wydaje się retoryczne bo człowiek uczy się całe życie (przynajmniej ja tak uważam) jednak jak to się ma do bezpieczników a także oferty szkoleń na naszym lokalnym rynku.
Opisywałem w naszej książce (Bezpieczeństwo biznesu w XXI wieku) sytuację jaka spotkała mnie na rozmowie w biurze pewnej dużej korporacji.
Pan prawnik warto dodać że narodowości polskiej przywitał mnie słowami "co mi możesz powiedzieć o bezpieczeństwie, ja mam brata w policji więc wiem wszystko"
Patrząc z tego punktu wiedzenia absolutnie nie należy się szkolić, żyjemy w kraju ekspertów którzy są w stanie komentować wszystko począwszy od zamachów terrorystycznych choć nigdy żadnego terrorysty na oczy nie wiedzieli, poprzez zasady działania bezpieczeństwa w dużych korporacjach (samemu a jakże nigdy w normalnym biznesie nie pracując) a skończywszy na opiniowaniu propozycji okrętów podwodnych proponowanych Polsce w przetargu (tak tak są tacy eksperci) chociaż wiedzą o nich tyle co ja czyli bardzo mało.
Gdy jednak pchani pędem do wiedzy zdecydujemy się wydać nasze ciężko zarobione pieniążki na szkolenie które będzie nam przydatne w pracy bezpiecznika i którym zaimponujemy naszemu pracodawcy staniemy przed nie lada wyzwaniem analizując rynek ofert.
Przeanalizujmy zatem raze oferty szkoleń tych które zalewają rynek.
Na początek te które moim zdaniem można sobie spokojnie odpuścić biorąc pod uwagę pracę jako bezpiecznik.
- szkolenie anty-terrorystyczne (wszelkiego typu)- zdecydowanie nr 1 na mojej liście absolutnie nie przydatnych szkoleń w branży bezpiecznika (jest cała masa ważniejszych ale o tym później). Jest tutaj wyjątek, jeśli działacie na skalę międzynarodową to jest ono konieczne ale sugeruję by szkolić się u przedstawicieli z krajów którzy znają terroryzm (UK, Hiszpania, Izrael, Holandia, itp)
- szkolenia strzeleckie z użyciem wszystkiego co może zabić - absolutnie fajna sprawa jeśli masz swoją broń i z nią regularnie ćwiczysz, jeśli zaś nie masz takowej to szkoda kasy (chyba że tak dla fun-u) bo to co się nauczysz zapomnisz po 2 miesiącach że o użyciu broni w miejscu publicznym i odpowiedzialności prawnej nie wspomnę.
- szkolenie z ochrony ViP-ów - tak jeśli Twoim głównym zadaniem jest zarządzać tego typu wyzwaniami, pytanie tylko czy 2-3 dniowe szkolenie da Ci odpowiednią wiedzę?
- szkolenia z walki wręcz, pałką czy też inną bonią - powinno być w 2-giej dziesiątce szkoleń potrzebnych bezpiecznikowi 😎
To są najczęstsze szkolenia jakie są dostępne na rynku (niestety).
Zdaje sobie sprawę że podaż nakręca popyt i teraz wszyscy chcą się szkolić z zagrożeń terrorystycznych zwłaszcza ze UE daje na to środki ale jeśli ktoś myśli poważnie o pracy jako bezpiecznik czy tez jak pogłębić swoją wiedzę powinien szukać zdecydowanie czegoś innego.
Poniżej moje propozycje, są one subiektywne ale bazując na latach przepracowanych w tej branży mam swój wewnętrzny ranking tego co trzeba się uczyć pilnie oraz tego co może poczekać.
- szkolenie z prowadzenia postępowań wyjaśniających (corporate investigation) - to ABC bezpiecznika i bez tego nie można pracować
- szkolenie z wykorzystywania inżynierii społecznej - szerzej co to jest można przeczytać na naszym blogu: Social Engineering
- szkolenie z wyszukiwania informacji - to podstawa kolejny need to know w naszym CV
- szkolenie z analizy zdobytej informacji - need to know
- szkolenie z analizy ryzyka (jak można walczyć np z terroryzmem nie ucząc analizy ryzyka?)
- szkolenie z negocjacji/przesłuchań - need to know - bezpiecznik walczy głową i to jest jego silna strona.
- szkolenie z prowadzenia obserwacji, poruszania się za celem, doboru tras, śledzenia itp.
- szkolenie z bezpieczeństwa informacji - trzeba być na bieżąco
- szkolenie z reagowania w sytuacjach kryzysowych - jest to całkiem inne szkolenie niż proponowane u nas na rynku, sam je przechodziłem parę razy stąd mam porównanie
To tylko mała część szkoleń jaka moim zdaniem jest na co dzień potrzebna bezpiecznikowi.
Teraz pytanie ile z nich można odszukać na naszym rynku?
Osobiście miałem duży problem z szukaniem tych interesujących, no może poza bezpieczeństwem informacji którego jest dosyć dużo.
Teraz pytanie - czy brak szkoleń wynika z tego że mało osób czuje chęć podnosić swoje kwalifikacje i to się nie opłaca dla firm szkoleniowych? (podaż a popyt) czy też z braku odpowiednich trenerów (ugruntowana i potwierdzona wiedza praktyczna) bo w końcu bezpieczeństwo biznesu nie jest u nas jeszcze na tym poziomie co innych zachodnich kulturach.
Jest jeszcze inna możliwość - może szkolenia z bezpieczeństwa biznesu nie są tak "sexy" jak anty-terrorystyczne i o tym może mówić każdy bo nikt nie mówi "sprawdzam"?
Ja nie znam odpowiedzi a Wy?
Pozostaje żałować że nikt tego nie dostrzega a firmy oferujące szkolenia na zachodzie nie dają rady przerobić wszystkich chętnych.
Ten sam problem... jest chęć na podniesienie kwalifikacji, jest czas do wygospodarowania, nawet budżet jest, a sensownuch szkoleń, kursów nie ma.
OdpowiedzUsuńNawet zamówiłem w jednym z liderów rynku szkolenia "na miarę" i dostałem ofertę szkoleń przygotowaną dla totalnych nowicjuszy, prowadzonych przez... no, przez najwyżej średniaków w branży.
Masakra jakaś... 😡