Terroryzm vs biznes - temat (staro) modny
Biznes na pierwszej linii walki z terroryzmem?
Dosyć długo nosiłem się z poruszeniem tego tematu i choć nie łatwo poddaje się modzie to jednak sądzę że nadszedł właściwy moment by poruszyć temat terroryzm vs praca bezpiecznika.
Terroryzm stał się u nas bardzo modnym słowem a wraz z kolejnymi zamachami lawinowo rośnie ilość osób komentujących te wydarzenia, zadziwiające jest to że nie ma wśród ekspertów bezpieczników (może to i lepiej)
To co na zachodzie jest czymś normalnym tzn że wydarzenia komentują ludzie mogący swoim CV wykazać udział w rozwiązywaniu takiego kryzysu u nas nie istnieje.
Niniejszym artykułem chcę udowodnić że to właśnie biznes często jest na pierwszej linii ataków terrorystycznych i nikt inny tylko bezpiecznicy są cichymi bohaterami tych wydarzeń.
Na poparcie mojej tezy opiszę poniżej parę przypadków - co ważne każdy z tych przypadków znam bo zajmowałem się nim osobiście lub też ktoś z moich znajomych był zamieszany w ten galimatias.
Przykład nr 1.
(sprawą zajmował się mój kolega a teraz dyrektor bezpieczeństwa korporacji dla której aktualnie realizujemy zlecenia na całym Świecie)
Zaher Iskandarani - to przypadek z lat 90-tych i na pierwszy rzut oka nie wiąże się z terroryzmem ale fakty są takie.
Pan Zaher zwany inaczej księciem z Banatu zbudował pare fabryk w Rumunii gdzie podrabiał papierosy znanych marek, jakość jego towaru była tak dobra że nie jednokrotnie przewyższała oryginał.
Nie trzeba dodawać że Pan Zaher w krótkim czasie zbudował imperium i stał się bardzo bogatym człowiekiem.
To właśnie na początku bezpiecznicy pokrzywdzonych korporacji zaczęli z nim walkę włączając w to później służby rumuńskie (po namierzeniu go).
Jak się okazało Pan Zaher był Syryjczykiem w stopniu pułkownika a pieniądze z tego biznesu były wysyłane by wspierać właśnie różne organizacje terrorystyczne.
Po dłuższym czasie udało się aresztować poszukiwanego i postawić mu zarzuty, jednak jak to często bywa Pan Zaher uciekł i słuch po nim zaginął.
To oczywiście bardzo skrócona wersja historii jednak pokazująca wyzwanie bezpieczników.
Przykład nr 2.
(byłem zaangażowany bezpośrednio)
Kto pamięta zamach terrorystyczny w Bombaju w 2008 roku?
Jednym z celów był hotel Taj Mahal Palace - jeden z najlepszych hoteli w mieście i ulubione miejsce gdzie zatrzymywali się managerowie korporacji którzy odwiedzali Bombaj.
Podczas ataku to właśnie biznes odebrał pierwsze telefony od osób z hotelu i zarządzał tym kryzysem.
Nikt inny jak bezpiecznicy wisieli na słuchawkach i przekazywali uwięzionym jak się zachowywać, gdzie się udać (były plany hotelu), przygotowywali ewakuację, współpracowali z policją i służbami innych krajów.
To właśnie zespół bezpieczników wyprowadził cało wiele osób z tego hotelu.
Kryzys trwał około 48 godzin i była to lekcja której nie da się zapomnieć.
Przykład nr 3.
(Jedna z bezpieczników zaangażowanych w ten kryzys była na konferencji SASMA i do tej pory utrzymujemy kontakt)
Atak na rafinerię i pole gazowe In Amenas w Algierii w 2013 roku
Rafineria była zarządzana przez Statoil oraz trochę przez BP
Przyjmuje się że to największa bitwa biznesu z terrorystami, oczywiście biznes był wspierany przez siły bezpieczeństwa ale to własnie on przyjął pierwszą falę ataku.
Kilka lat temu na konferencji SASMA jeden z szefów bezpieczeństwa Statoil który był osobiście zaangażowany w ten kryzys omawiał jego przebieg i muszę powiedzieć że skala ataku a później jego przebieg była imponująca.
Zginęło wówczas 67 osób (nie podaje się ile zginęło żołnierzy i prywatnych ochroniarzy)
To co zapamiętałem najbardziej z opowieści mojego znajomego było stwierdzenie że "Premier Norwegii miał być dostępny pod telefonem komórkowym 24/7 i musiał odebrać w ciągu minuty gdy dzwonił szef zespołu kryzysowego korporacji"
Czy ktoś może sobie próbować wyobrazić taką sytuację u nas??? 😎😎
Przykład nr 4.
(byłem zaangażowany bezpośrednio)
Firma dla której pracowałem miała swoich przedstawicieli w jednym z krajów afrykańskich.
Kraj jest bardzo bogaty w ropę ale i niebezpieczny, słynący z porwań dla okupu ale też ataków terrorystycznych.
Jeden ze wspomnianych miał miejsce właśnie w czasie mojej pracy w 2008 roku.
Atak oraz późniejsze rozruchy spowodowały że należało szybko podjąć działania mające na celu ratowanie ludzi tym bardziej że nie było szans na pomoc lokalnych sił bezpieczeństwa.
Ewakuacja drogą lądową trwała ponad 2 tygodnie i wiązała się z ciągłym niebezpieczeństwem ataków.
Po 2 tygodniach udało się dotrzeć w miejsce z którego dało się bezpiecznie ewakuować do Europy.
To tylko cztery przykłady z wielu które świadczą że to właśnie bezpiecznicy są bardzo często na pierwszej linii w przypadku ataków terrorystycznych.
Zdaje sobie sprawę jak ogólnikowo opisałem każdą ze spraw choć można o nich napisać książkę (o każdej z osobna), celowo także opisuje dosyć stare sprawy, 10 lat to bezpieczny okres i nie powinno się opowiadać czym się bezpiecznicy aktualnie zajmują a pracy nie brakuje.
Mam nadzieję że udało mi się przekonać czytających do postawionej na wstępnie tezy że to biznes jest na pierwszej linii walki z terroryzmem
Dosyć długo nosiłem się z poruszeniem tego tematu i choć nie łatwo poddaje się modzie to jednak sądzę że nadszedł właściwy moment by poruszyć temat terroryzm vs praca bezpiecznika.
Terroryzm stał się u nas bardzo modnym słowem a wraz z kolejnymi zamachami lawinowo rośnie ilość osób komentujących te wydarzenia, zadziwiające jest to że nie ma wśród ekspertów bezpieczników (może to i lepiej)
To co na zachodzie jest czymś normalnym tzn że wydarzenia komentują ludzie mogący swoim CV wykazać udział w rozwiązywaniu takiego kryzysu u nas nie istnieje.
Niniejszym artykułem chcę udowodnić że to właśnie biznes często jest na pierwszej linii ataków terrorystycznych i nikt inny tylko bezpiecznicy są cichymi bohaterami tych wydarzeń.
Na poparcie mojej tezy opiszę poniżej parę przypadków - co ważne każdy z tych przypadków znam bo zajmowałem się nim osobiście lub też ktoś z moich znajomych był zamieszany w ten galimatias.
Przykład nr 1.
(sprawą zajmował się mój kolega a teraz dyrektor bezpieczeństwa korporacji dla której aktualnie realizujemy zlecenia na całym Świecie)
Zaher Iskandarani - to przypadek z lat 90-tych i na pierwszy rzut oka nie wiąże się z terroryzmem ale fakty są takie.
Pan Zaher zwany inaczej księciem z Banatu zbudował pare fabryk w Rumunii gdzie podrabiał papierosy znanych marek, jakość jego towaru była tak dobra że nie jednokrotnie przewyższała oryginał.
Nie trzeba dodawać że Pan Zaher w krótkim czasie zbudował imperium i stał się bardzo bogatym człowiekiem.
To właśnie na początku bezpiecznicy pokrzywdzonych korporacji zaczęli z nim walkę włączając w to później służby rumuńskie (po namierzeniu go).
Jak się okazało Pan Zaher był Syryjczykiem w stopniu pułkownika a pieniądze z tego biznesu były wysyłane by wspierać właśnie różne organizacje terrorystyczne.
Po dłuższym czasie udało się aresztować poszukiwanego i postawić mu zarzuty, jednak jak to często bywa Pan Zaher uciekł i słuch po nim zaginął.
To oczywiście bardzo skrócona wersja historii jednak pokazująca wyzwanie bezpieczników.
Przykład nr 2.
(byłem zaangażowany bezpośrednio)
Kto pamięta zamach terrorystyczny w Bombaju w 2008 roku?
Jednym z celów był hotel Taj Mahal Palace - jeden z najlepszych hoteli w mieście i ulubione miejsce gdzie zatrzymywali się managerowie korporacji którzy odwiedzali Bombaj.
Podczas ataku to właśnie biznes odebrał pierwsze telefony od osób z hotelu i zarządzał tym kryzysem.
Nikt inny jak bezpiecznicy wisieli na słuchawkach i przekazywali uwięzionym jak się zachowywać, gdzie się udać (były plany hotelu), przygotowywali ewakuację, współpracowali z policją i służbami innych krajów.
To właśnie zespół bezpieczników wyprowadził cało wiele osób z tego hotelu.
Kryzys trwał około 48 godzin i była to lekcja której nie da się zapomnieć.
Przykład nr 3.
(Jedna z bezpieczników zaangażowanych w ten kryzys była na konferencji SASMA i do tej pory utrzymujemy kontakt)
Atak na rafinerię i pole gazowe In Amenas w Algierii w 2013 roku
Rafineria była zarządzana przez Statoil oraz trochę przez BP
Przyjmuje się że to największa bitwa biznesu z terrorystami, oczywiście biznes był wspierany przez siły bezpieczeństwa ale to własnie on przyjął pierwszą falę ataku.
Kilka lat temu na konferencji SASMA jeden z szefów bezpieczeństwa Statoil który był osobiście zaangażowany w ten kryzys omawiał jego przebieg i muszę powiedzieć że skala ataku a później jego przebieg była imponująca.
Zginęło wówczas 67 osób (nie podaje się ile zginęło żołnierzy i prywatnych ochroniarzy)
To co zapamiętałem najbardziej z opowieści mojego znajomego było stwierdzenie że "Premier Norwegii miał być dostępny pod telefonem komórkowym 24/7 i musiał odebrać w ciągu minuty gdy dzwonił szef zespołu kryzysowego korporacji"
Czy ktoś może sobie próbować wyobrazić taką sytuację u nas??? 😎😎
Przykład nr 4.
(byłem zaangażowany bezpośrednio)
Firma dla której pracowałem miała swoich przedstawicieli w jednym z krajów afrykańskich.
Kraj jest bardzo bogaty w ropę ale i niebezpieczny, słynący z porwań dla okupu ale też ataków terrorystycznych.
Jeden ze wspomnianych miał miejsce właśnie w czasie mojej pracy w 2008 roku.
Atak oraz późniejsze rozruchy spowodowały że należało szybko podjąć działania mające na celu ratowanie ludzi tym bardziej że nie było szans na pomoc lokalnych sił bezpieczeństwa.
Ewakuacja drogą lądową trwała ponad 2 tygodnie i wiązała się z ciągłym niebezpieczeństwem ataków.
Po 2 tygodniach udało się dotrzeć w miejsce z którego dało się bezpiecznie ewakuować do Europy.
To tylko cztery przykłady z wielu które świadczą że to właśnie bezpiecznicy są bardzo często na pierwszej linii w przypadku ataków terrorystycznych.
Zdaje sobie sprawę jak ogólnikowo opisałem każdą ze spraw choć można o nich napisać książkę (o każdej z osobna), celowo także opisuje dosyć stare sprawy, 10 lat to bezpieczny okres i nie powinno się opowiadać czym się bezpiecznicy aktualnie zajmują a pracy nie brakuje.
Mam nadzieję że udało mi się przekonać czytających do postawionej na wstępnie tezy że to biznes jest na pierwszej linii walki z terroryzmem
Komentarze
Prześlij komentarz